Autor |
Wiadomość |
wela
Pisarz
Dołączył: 05 Kwi 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 2:05, 10 Cze 2009 Temat postu: O smrodzie, brudzie i nie tylko |
|
Pojawiają się przekleństwa, więc niech będzie te +15
Co niektórzy z tym tworem mieli już pewne styczności - jednakże chcę was uprzedzić, że nieco pozmieniałam tutaj spraw, w sumie rzeczowych i o dziwo w głowie uroił mi się już pewien plan dotyczący tego czegoś.
Jest to zdecydowanie parodia. Nie spodziewajcie się po mnie wielkich wyczynów - nowicjuszką jestem. I stwierdziłam, że chyba najlepiej jest zacząć od czegoś co ma za zadanie cieszyć, rozweselać. Mam nadzieję, że mi się uda.
Nie trzymam się za bardzo kanonu, a jest to opowiadanie, w którym
wszyscy są ludźmi.
Tekst bez bety.
Miłego czytania.
O smrodzie, brudzie i nie tylko
Padał deszcz, a właściwie mżawka. Większych śladów zalania miasta nie warto było się doszukiwać. Mrok panował od dawna, mimo to gdzie niegdzie pobłyskiwało jeszcze światło. Edward szedł ulicami miasta w poszukiwaniu Belli. Musiał ją znaleźć. Po prostu musiał. Jeżeli tego nie uczyni cały jego dotychczasowy świat legnie w gruzach. Jedyne co teraz przychodziło mu na myśl to suka. Prawdziwa bura suka. Egoistyczna, pozbawiona umysłu kleptomanka. Psychicznie chora Bella-Down, która miała czelność zajebać zajebiste mp4! Cullen darzył do ów odtwarzacza niezwykły sentyment. Cóż. Był to podarek od Tanyi, która nie grzeszyła skromnością i w dowód uwielbienia często sprawiała swemu chłopakowi drogie prezenty. Spała na pieniądzach otoczona ze wszystkich stron karmelem – jej ojciec uważał się za właściciela firmy, która masowo zajmowała się produkcją najlepszego karmelu na całym świecie. No prawie. Firma obejmowała całe, jakże ogromne Forks.
Tak więc biedny chłopiec szukał złodziejki, która ukryła się najwyraźniej w bezpiecznym miejscu. O tak, Bella-Swan-Down była dziwna, dzika, nienormalna i ciągle brudna. Jej włosy, które codziennie przypominały sterczące, powplątywane badyle z miejskiego parku, śmierdziały kawą oraz lakierem do paznokci. Żółte, zardzewiałe zęby, upaćkane czekoladą, a pomiędzy nimi resztki makaronu Lubella… Istny koszmar. Gdy jednak dołoży się do tego odór wydobywający się z jamy ustnej dziewczyny dopiero wtedy człowiekowi zbiera się na wymioty. Zapachem przypominał mieszankę cebuli, czosnku, zgniłych bananów i truskawek. Ewidentne obrzydlistwo.
Młodzieniec postanowił przestać rozmyślać o tym, jak wygląda Kosi Empeczwórka, ponieważ zaczynał obawiać się, iż puści pawia. Ta dziewa dotykała jego cudownego nabytku tymi spoconymi, obślizgłymi łapami… Ugh! Nie mógł o tym myśleć, poza tym wcale nie pomagało to w rozwikłaniu zagadki, której celem było ustalenie, gdzie obecnie szwenda się Swan-Down. Sprawdził już obskurne okoliczne kluby, stare chaty i inne dziwne, krzywe domy, które pasują do poszukiwanej.
Zegar wskazywał godzinę drugą nad ranem. Postanowił więc udać się do zamieszkiwanych przez Swan slumsów. Zapukał do drzwi, które oczywiście za kilka sekund otworzyły się. Stała tam chuda, mało proporcjonalna osiemdziesięcioletnia babcia. Podpierała się laską, a na nosie spoczywały jej okulary, których szkła mierzyły jakieś pięć centymetrów.
- Czego szukasz, pedofilu? – zamlaskała ze zgrozą w oczach.
- Proszę pani, nie jestem pedofilem, a przyjacielem pańskiej wnuczki – odpowiedział z udawaną grzecznością. – Czy Bella jest w domu?
- Jej przyjaciele to jedynie pedofile, więc mnie nie okłamuj. Ja głupia nie jestem. Odpicowałeś się, więc na pewno przyszedłeś na ruchańsko. Poza tym, nie proszę pani, a proszę panny. Ja głupia, do cholery, nie jestem, więc i za mąż nie wyszłam! – W tym momencie babuleńka uniosła laskę do góry, którą to uderzyła prosto w umięśniony tors Edwarda. Oczywiście, przeszył go ból, ale gorszym okazał się smród. Cóż, laska, podobnie do Belli, do najczyściejszych nie należała. – I żadną ja babką tej przedstawicielki szatana nie jestem! Jam dziewica z Najwyższego Rodu Czystych Matul Maryjnych! – ryknęła wściekle i trzasnęła drzwiami. Tyle było z rozmowy. Skulony Edward, pod ciężarem smutku i obaw, włożywszy ręce do kieszeni, udał się do domu.
_____________________________________________________________
- Łaaaaaaaaaał… -W źrenicach kobiety zaświeciły się zielone, błyszczące aż, studolarówki. – Ukradniesz jeszcze taką i podarujesz mi? Proszę, proszę! – Piszczała, skacząc jak małe dziecko, przez co ze ścian spadło kilka obrazów.
- Cicho bądź! Jeszcze tatuś usłyszy! Chyba nie chcesz, abyśmy dostały manto? – szeptała nerwowo Bell, rozglądając się za nieproszonym gościem.
- Nie martw się, kotku. Tatuś pojechał do swojej głupiej, drugiej żony – odburknęła jeszcze głośniej Renee, po czym dodała – a poza tym nie boję się go wcale. – Wyprostowała się w godny sposób, uniosła ku górze podbródek, lekko przymknęła powieki i wzięła się pod boki. Machnęła grzywą i nagle… Ułożyła usta w prostokąt, pokazała krzywe, brudne, niepełne uzębienie i zaczęła gryźć stojące obok zdjęcie komendanta Swana.
- Opanuj się, nie możesz tak się zachowywać! – Córeczka wyrwała jej zdjęcie ojca, następnie pogłaskała przyjaźnie i ostrożnie odłożyła na miejsce. - Za bardzo się tym wszystkim przejmujesz. Wyolbrzymiasz całą sytuację. To nie jest żadna druga, głupia żona, tylko Komisariat Policji w deszczowym Forks. Przestań więc udawać zdradzoną niewiastę, ponieważ nie jesteś nią, mamusiu – tłumaczyło jajko kurze, uśmiechając się przy tym z ogromną troską.
- No dobrze. – Westchnęła. - Postaram się po raz setny nie wylądować w szpitalu, w którym znowu zaczną mnie karmić jakąś kleistą papką. Przecież jestem normalną osobą. Ale mam prośbę. Umyjesz rano zęby. – Bella wykrzywiła twarz w grymasie. Chyba nie była skłonna do spełnienia oczekiwań matki.
- Muszę? – Spojrzała błagalnie w stronę czterdziestolatki. Zapanowało milczenie, lecz nie trwało długo. – Niech będzie, ale pamiętaj! To ostatni raz w tym miesiącu. Nie masz prawa już o to prosić, choćby cię podniebienie piekło, parzyło i swędziało. Tylko błagam, idź już spać. Gryzelda jest nie w sosie. W każdej chwili może tu przyjść i wszcząć niepotrzebną awanturę. – Renee akceptacyjnie pokiwała głową i zniknęła za drzwiami z zamiarem udania się do sypialni.
W tym samym czasie Bella z wielkim entuzjazmem włączyła mp4. Utwór, którego obecnie słuchała wprowadzał ją w błogi stan…
Bum tarararara, za oknami noc. Czego chcesz dziewczyno ja wiem... Tarzana!
Bum barirarira, choć kochanie choć, nie bój nie bój się Tarzana...
O tak, Bella pragnęła Tarzana Boya z krwi i kości. Umięśnionego, wysportowanego, umazanego czekoladą i śmierdzącego zaschniętym potem. W sumie to posiadała już podobnego na pozór chłopaka do obrazu Tarzana Boya. Ale czy go kochała? Może nie do końca, ale na pewno coś do niego czuła. Wyróżniał się on od innych, dzięki czemu miał już wiele wspólnego z cudowną Bell. I podobnie do niej, ta różnica polegała na tym, że także nie lubił mydła i szamponu. Nie wspominając o pumeksie. Prawdziwy horror…
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez wela dnia Śro 18:28, 10 Cze 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
mloda1337
Młody Pisarz
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: FWK i inne Badwardowo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:38, 23 Cze 2009 Temat postu: |
|
Weluś, Ty wiesz, jak ja Cię kocham, nie?
Dobra. A teraz co do rozdziału. Szczerze mówiąc ogólnie to nie za bardzo. Powiem szczerze, że miałam banana na buzi do momentu, aż nie zaczęłaś dawać żartami w stylu tego z babcią. Dla mnie to taki z lekka wymuszony humor. To co do treści i pomysłu.
Co do stylu. Nie będę pisać, żeś nieodkryty talent, bo uważam takie teksty za pieprzenie koszałków opałków, gdyż to nie mi stwierdzać takie sprawy. Z tego co widzę mogłabyś napisać coś naprawdę dobrego, ale nie parodię. Pisanie parodii jest naprawdę trudne i myślę, że to nie najlepszy pomysł na debiut. Za to, jakbyś się wzięła za coś poważnego, to po tym, co przeczytałam z tego kawałaka mogę stwierdzić, że to mogłoby być TO CÓŚ PIĘKNEGO. Naprawdę. Masz takie coś w stylu, co mi się badzio baldzio podoba. Więc... mi jedynie zostaje doradzić Ci rzucić pisanie parodii, bo Ci to Słonko nie idzie i wziąć się za dramaty w stylu Twojego ukochane Wide Awake.
p,
mloda
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Susz
Administrator
Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:21, 08 Lip 2009 Temat postu: |
|
Hm, przybyłam, przeczytałam, teraz oceniam.
Cóż weluś, masz trochę powodów do obaw, a trochę do radości, bigos przylazłam tutaj, by się opieprzyć i pochwalić jednocześnie. Zacznijmy od zuuua w tym FF.
Po pierwsze, humor, który tu wprowadziłaś, jest trochę nachalny i średnio śmieszny. Ogólnie, to nie uśmiałam się jakoś specjalnie, nie jest to perełka wśród parodii i... tak średnio zgrabnie Ci to wyszło. Rozśmieszył mnie jedynie tekst: "Czego szukasz, pedofilu?" ;P Ale potem cały akapit o pedofilach - znajomych Belli był taki... nie-ten-teges.
A teraz te bardziej przyjemne rzeczy...
Widać, że dużo czytasz. Masz taki ładny styl, poważnie. Żadnych (prawie) zgrzytów, wygląda jak świeżo po becie. Mam na myśli - może nie jest to styl rodem z Synka, PR czy Danse, ale nie można od Ciebie tego wymagac, ponieważ mało piszesz, a właściwie nie piszesz w ogóle. Masz taki "gładki" ten styl. Doszlifujesz go, znajdziesz fajny pomysł na FF i naprawdę, naprawdę wyjdzie z tego coś super. Nie masz przecinkowych problemów (chyba), dialogi zapisujesz poprawnie, nie dopatrzyłam się powtórzeń.
Na podsumowanie - pomysł na nie, styl na tak. A to drugie jest ważniejsze. Czekam z niecierpliwością na Twoje następne dzieło, może niekoniecznie takie jak to... Ale coś naprawdę ciekawego, a wiem, że cię na to stać ;]
Pozdrawiam -
Suszak.
PS: Piosenka z Tarzanem boska ;P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|